Piszę, żeby pisać. Bo mi głupio tak się do Was nie odzywać :( Mam trochę nauki i stąd te moje przerwy w pisaniu. Chcę zostać kolekcjonerką kluczy, więc postępuję zgodnie z zasadą "Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz, a jak się ma dużo kluczy, to można być woźnym (w lepszej wersji klucznikiem)." Miałam napisać coś o kampanii wyborczej, ale nie mam aparatu - wpis miał być o plakatach, bilbordach i tak dalej - a bez "podparcia" zdjęciowego nie będę pisać. Chciałam napisać o debacie radiowej między Władcą Ratusza a Pięknym Kazimierzem*. Problem w tym, że zupełnie nie mam dziś głowy do analizowania tego, co kandydaci powiedzieli, czego nie powiedzieli, czy dobrze powiedzieli, czy źle powiedzieli... Mogę jedynie odesłać tych, którzy debaty nie słuchali na stronę radia plus: gdzie po kliknięciu odpowiedniego odsyłacza można przesłuchać debatę i samemu ją ocenić. Ja mogę podać kilka powodów dla których kandydatem na burmistrza powienien... a nie! Pomyleło mi się :D Kilka rzeczy, które zapamiętałam z debaty, bo nie trzeba wielkiego wysiłku do tego, by to zapamiętać: 1. Jeśli ktoś myślał, że Czech ma na imię Arkadiusz, to trzeba go wyprowadzić z błędu. Czech ma na imię Burmistrz. Burmistrz Czech! 2. Burmistrz musi być przed siedemdziesiątką. 3. Dzieci burmistrza powinny chodzić do państwowych szkół, coby burmistrz spuszczać smutno oczek nie musiał, że je do prywatnej szkoły posłał, chociaż publiczne szkoły takie są takie super. 4. Dzieci burmistrza mieszkać powinny w Tarnowskich Górach, bo tylko to świadczy o lokalnym patriotyzmie. Zwłaszcza burmistrza :) I 5. Moje ulubione (cytat niedosłowny):
Słuchacz - Czy nie uważacie Panowie, że w debacie za bardzo skupiliście się na przeszłości i wyciąganiu brudów?
Arka... Burmistrz - Oj, były brudy, były brudy.
Kazimierz - Oj, były brudy, były brudy.
Redaktor Krzysztof Kosiński: No, przynajmniej w tym jednym jesteście Panowie całkowicie zgodni :)
Aha, jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Władca Ratusza poinformował, że w Urzędzie w Wydziale Zarządzania Kryzysowego (chodzi chyba o Starostwo Powiatowe, bo innych "kryzysówek" nie znalazłam) znajduje się defibrylator AED. Teraz każdy powtarza: W Tarnowskich Górach jest AED, w Tarnowskich Górach jest AED, w Tarnowskich Górach... :) Taka mantra, żeby zapamiętać. Bo a nuż się to kiedyś przyda. To takie urządzenie, które osobom bez wykształcenia medycznego pozwala wykonać działania ratownicze łącznie z defibrylacją, jeśli oczywiście jest ona wymagana. Urządzenie samo analizuje rytm serca i wydaje odpowiednie komendy. Poza tym mówi użytkownikowi, co w danej chwili powinien robić, w jaki sposób ratować człowieka. I kolejna informacja przy okazji - pan Burmistrz na dniach podpisał wniosek o zakup kolejnego AED. Bardzo się z tego cieszę :) Dobrze mieć świadomość, że do przyjazdu karetki z wyspecjalizowaną załogą ma się "pomocnika" w formie takiego AED. Zwłaszcza, że na pomoc innych ludzi czasem nie ma co liczyć. Zbyt wielu obywateli (nie mówię absolutnie, że wszyscy) rozumuje na zasadzie "przewróciło się, niech leży".
Teraz chyba już trwa cisza wyborcza, więc nie mogę napisać "Głosujcie na... Króla Juliana!"
*To nie ja wymyśliłam :)
piątek, 19 listopada 2010
sobota, 6 listopada 2010
Każdemu należy się pomoc
Dziś będzie wpis z pozdrowieniami. Dla policji i pogotowia ratunkowego. A dokładniej dla ludzi, którym ok. 20 minut przypatrywałam się w czwartek przy dworu PKP w Tarnowskich Górach. Stałam tylko i patrzyłam, ale w razie czego byłam gotowa rzucić się na pomoc. W końcu nauka na wydziale ratownictwa medycznego zobowiązuje. Krótki opis sytuacji: Na początku zobaczyłam radiowóz. Dopiero później dwoje policjantów a na końcu leżącego pana. Pierwsza moja myśl "atak serca". Potem przypatrzyłam się zachowaniu owego pana i "atak serca" ustąpił miejsca atakowi dokonanemu przez alkohol. Co oczywiście nie wyklucza też jakiegoś poważnego schorzenia. Chwilę później okazało się - tak jak myślałam - że czekają na pogotowie ratunkowe. Co mnie zastanowiło? Dlaczego pan policjant założył tylko jedną rękawiczkę? Czyżby aż taka oszczędność w policji? Bo w razie czego ja noszę przy sobie rękawiczki lateksowe - zawsze chętnie pożyczę. Kolejna rzecz: do pana, którego - jak przypuszczałam - niemoc była najpewniej spowodowana zbyt dużą ilością alkoholu, przyjechała karetka "S", czyli specjalistyczna. Poza takimi są jeszcze "P", czyli podstawowe. Różnią się tym, że w "S" jeździ lekarz a w "P" tylko ratownicy. Jestem po prostu ciekawa, czy nie było innych karetek w bazie, że przysłano "eskę", czy może taką karetkę umyślnie wysłał dyspozytor po otrzymaniu zgłoszenia. I od razu kolejne pytanie - gdy ja ewentualnie będę jeździć w karetce, to do ilu takich przypadków mnie wyślą? W ramach podsumowania dzisiejszego wpisu: Każdy jest człowiekiem i każdemu należy się pomoc. Tylko jakoś zawsze w takich przypadkach dopadają mnie czarne myśli, że być może ta karetka w danej chwili bardziej by się przydała w innym miejscu. A historia z panem po alkoholu skończyła się tak, że pani policjantka wraz w panem policjantem "doprowadzili" go do radiowozu i wywieźli w jedynym słusznym zapewne kierunku.
Etykiety:
pogotowie ratunkowe,
policja,
pomoc,
Tarnowskie Góry
Subskrybuj:
Posty (Atom)